wtorek, 4 grudnia 2012

„Nie patrz na nikogo z góry.Chyba,że pomagasz mu wstać”

Witajcie ;)


Dość długo zajęło mi napisanie mojego drugiego postu mimo tego,ze bardzo bardzo chciałam to niestety nie mogłam odnaleźć mojej „weny”. Powiem Wam szczerze,ze nawet kilka razy przymierzałam się do pisania jednak postanowiłam poczekać na odpowiedni moment i o to właśnie się pojawił ;)

Chciałam pisząc każdy mój post skupić się głownie na zwierzętach,o tym jak są traktowane ,jak cierpią i jak dużo wyrządza im się złego jednak dzisiaj inna kwestia przykuła moją uwagę i chciałabym bardzo podzielić się tym z każdym z Was ale może zacznę od początku.

Czekając dzisiejszego poranka na przystanku ,stanęłam w cieniu (bo jak niektórzy wiecie był dzisiaj naprawdę straszny upał w Poznaniu.. ..) moją uwagę przykuł pewien człowiek ,który siedział na ziemi a wokół niego roiło się od wszelakiego rodzaju owadów ,głowie much(uwierzcie mi ale ten widok był okropny!) .Jak każdy z Nas trochę się przeraziłam tym co zobaczyłam jednak coś mnie pokusiło  i stanęłam koło niego, mężczyzna zapytał mnie o coś do jedzenia a potem o papierosa i tak zaczęła się moje rozmowa z nim,opowiedział mi co mu się przydarzyło jak pewnego dnia stąpnął na zardzewiały drut kolczasty przez które wdarło mu się zakażenie do lewej nogi a następni przeszło do prawej w skutek tego jego nogi od samych stop aż do kolan były opuchnięte do granic możliwości,co nie pozwalało mu się poruszać w dalszej konsekwencji na całym ciele pojawiły mu się strupki i rany ,które jak mówił okropnie Go swędziały ,wtedy zapytałam dlaczego nie uda się do szpitala i nie pozwoli sobie pomóc -On odpowiedział mi tylko „Wie Pani obie nogi są do amputacji ja wiem o tym i psychika mi na to nie pozwala” .Naprawdę nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, jakie słowa w takiej sytuacji są najwłaściwsze,czy w ogolę takie istnieją?Ten człowiek doskonale zdaję sobie sprawę ,że jeśli nie pozwoli amputować sobie nóg to skończy się to najgorzej jak może być.Wiele osób patrzyło dosyć „dziwnie” na mnie rozmawiającą z nim jednak przyznam Wam ,że taka rozmowa,spotkanie daję dużegoo mega kopa .W naszym życiu nie mamy czasu myśleć o wielu sprawach,każdy z Nas jest samolubny(zdaję sobie sprawę,że również taka bywam) ,pędzać przez życie szybko,wpadajmy w ten wir -osiągnięcia sukcesu,bycia jak najlepszym, nie zauważamy ludzi ,prostych,samotnych cierpiących-którzy tak nie wiele potrzebują ,a możemy im pomoc.Może to być tylko rozmowa,gest wsparcia i zrozumienia.

I chciałabym się właśnie temu przeciwstawić ,zacząć częściej widzieć takich ludzi ,zmieniać dzięki temu również siebie,stając się bardziej bogatsza o doświadczenie i poczucie swojej osoby w stosunku do innych.Wciąż dojrzewam dzięki temu,uczę się wiele,wciąż nowych rzeczy ,staję się coraz mniej obojętna,moje priorytety rzeczy ważnych i najważniejszych ulegają zmianom i wierze ,ze na lepsze.Kilka lat temu nie przypuszczałabym ,że będę chciała i będę robiła w życiu te rzeczy,które robię obecnie a jednak jest tak i naprawdę sprawia mi to ogromną satysfakcje,radość i poczucie ,że w małym stopniu przyczyniam się do czynienia dobra. Poznałam dzięki temu dużo ludzi,słyszałam wiele ciężkich historii ,widziałam ten  ból w innych z którym niekiedy niewiedzą jak sobie radzić ale muszą,bo takie jest życie .

Jednak Ci doświadczeni przez los ,są zupełnie inni, bardziej szczerzy.

Wiem,że pewna cześć ludzi uważa to za naiwność,to jaką posiadam wiarę w tych ludzi ,jak chce pomoc ,bo przecież każdego z Nas może spotkać w życiu coś,co sprawi że wszystko się zmieni,stracimy bliskich naszemu sercu ludzi czy co najgorsze to ucierpi nasze zdrowie.Doskonale zdaję sobie sprawę ,jacy ludzie są okrutni jak potrafią manipulować,wykorzystać jednak nie możemy mieć tego zdania o każdym.

Przecież każdy z Nas jest inny.

Cały dzień zastanawiam się co mogłabym zrobić dla tego człowieka żeby mu pomóc ,w jego stanie fizycznym niestety nie ma ratunku ,jeśli nie przełamie swojej psychiki zapewne umrze tak więc tam tkwi problem w tym co siedzi w Jego głowie.Smuci mnie ten fakt bardzo jednak cieszę się,ze poznałam tego człowieka,bo to buduję od środka niesamowicie.

I na koniec postanowiłam spróbować pojechać jutro w to samo miejsce i mając nadzieję,że w tym stanie zbyt daleko nie przemieścił się ten mężczyzna,odnaleźć Go ,usiąść, porozmawiać,spróbować pomoc(wiem,że dla wielu osób jest to marnowanie czasu i głupota pomieszana z moją beznadziejną naiwnością ) jednak chcę spróbować,żeby nie spędzić kolejnych dni na zastanawianiu się



„A co by było gdyby…?”

 

Pozdrawiam S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz